Reflected Memory: Tyrania tradycji

Wspomnienia nigdy nie są statyczne. Drżą, zniekształcają się, zmieniają wraz ze światłem. Odbite wspomnienia poświęcone są tej cichej niestabilności – temu, że to, co nazywamy historią, jest nie tyle archiwum prawdy, co powierzchnią, na której porusza się i załamuje percepcja. Podobnie jak odbicie drżące na wodzie, przeszłość migocze między obecnością a nieobecnością, nigdy nie jest całkowicie stała, nigdy nie jest całkowicie realna. To, co pamiętamy, jest kształtowane zarówno przez to, co chcemy widzieć, jak i przez to, co naprawdę miało miejsce.

Fotografia odnosi się do delikatnej i niebezpiecznej natury pamięci – tego, jak łatwo można ją przekształcić w formy służące wygodzie, władzy lub iluzji. W jej pofalowanym obrazie kamienia i nieba wyczuwamy drżącą granicę między prawdą a interpretacją. Społeczeństwa, podobnie jak jednostki, ulegają odbiciom, które im schlebiają. Zachowują mity i nazywają je dziedzictwem, polerują okrucieństwo, aż lśni jak cnota, ubierają przemoc w język ciągłości. W imię tradycji mylą powtarzalność z mądrością, a wytrwałość z wartością moralną.

W tym podejściu tkwi pewna ślepota – przekonanie, że skoro coś przetrwało, to musi być tego warte. Jest to stara pokusa argumentum ad antiquitatem: odwołanie się do tego, co było, jako uzasadnienie tego, co powinno być. Jednak sam czas nie uświęca. Trwałość zwyczaju nie gwarantuje jego dobroci, tak samo jak trwałość blizny nie jest dowodem wyleczenia. Pod spokojną powierzchnią każdej cywilizacji kryją się zniekształcenia – historie opowiadane na nowo, aby chronić potężnych, milczenie kultywowane, aby okrucieństwo wydawało się naturalne.

Reflected Memory pozostaje w tej ciszy. Pyta, co się dzieje, gdy historie, które dziedziczymy, zaczynają się zacierać, gdy lustro przeszłości nie odbija już stabilnego obrazu. Być może wtedy zaczyna się szczerość – kiedy pozwalamy, by odbicie drżało, kiedy przestajemy nalegać, by to, co widzimy, pozostało niezmienne. Uznanie zniekształcenia nie oznacza utraty przeszłości, ale spotkanie z nią w sposób prawdziwy, uznanie zarówno jej piękna, jak i przemocy.

Ta praca nie tyle dotyczy nostalgii, co przebudzenia. Przypomina nam, że refleksja nigdy nie jest czymś biernym – że każdy akt pamięci jest również aktem tworzenia, wyborem. To, co zachowujemy, definiuje nas; to, co pozwalamy zaniknąć, definiuje nas jeszcze bardziej. Niebezpieczeństwo nie polega na zapominaniu, ale na udawaniu, że pamięć jest czysta, że obraz, jaki mamy o sobie i naszej historii, jest niezmienny.

Spojrzenie na powierzchnię „Reflected Memory” oznacza konfrontację z cichą prawdą: przeszłość, podobnie jak woda, opiera się kontroli. Porusza się zgodnie z własnymi prądami, odbijając nie tylko to, co znajduje się nad nią, ale także niebo, które nieustannie się zmienia. Być może w tej niedoskonałości tkwi piękno – w pozwoleniu obrazowi na drżenie, w pozwoleniu pamięci na płynność, kwestionowanie, życie. Tylko to, co może się poruszać, ma szansę zostać dostrzeżone wyraźnie..